Przejdź do głównej zawartości

Święta to trudny czas?

fot: plrang
Święta już tuż tuż.
Przygotowania trwają.
Dla jednych to będą przygotowania duszy i serca w pierwszej kolejności, dla innych wysprzątanie domu na błysk, zrobienie zakupów i prezentów w "świątecznej atmosferze" centrów handlowych.
Uff, jak ja tego nie lubię, dobrze, że istnieje Internet i możliwość robienia w nim zakupów:-)

Każdy przygotowuje się do świąt na swój sposób i sam najlepiej wie, jak powinien to robić.
Ja dzisiaj chciałam napisać o czymś innym.



O tych, którzy nie lubią świąt

Wszelakich, a Bożego Narodzenia szczególnie, no bo te święta są w naszej kulturze obchodzone najbardziej uroczyście i przywiązuje się do nich chyba największą wagę.
Co  z nimi zrobić?
Nie mam tu na myśli jakiegoś namawiania, przekonywania, że to przecież jednak wspaniały czas, udowadniania, jakie są ważne itp.
Chodzi mi raczej o wspólne funkcjonowanie tych, którzy kochają Boże Narodzenie z tymi, którzy się od niego odcinają i uważają,  że to tylko puste rytuały, wiele hałasu  o  nic. Czują się nieszczęśliwi z powodu tego, że muszą spędzać czas z rodziną, bo uważają, że to jest sytuacja wymuszona, nie lubią, kiedy składa się im życzenia.


Ci ludzie uważają często, że są, może nie dyskryminowani, ale zmuszani do uczestnictwa w czymś, w czym nie chcą uczestniczyć.

Trudno mi się jakoś ustawić na ich miejscu, bo kocham Boże Narodzenie, ale mimo to nie bardzo rozumiem ich pretensje.

Nie chcesz, nie uczestnicz


  • Po pierwsze przecież wyrośli w tym wszystkim, nawet Ci, którzy uważają się za atesitów często ustawiają choinki w domach i w podobny do katolików sposób  spędzają wieczór wigiljny.
    Nikt ich do tego nie zmusza, robią to prawdopodobnie dlatego, że jest po prostu pięknie w ten wieczór, może niektórzy tęsknią do prawdziwej Wigilii? Nie wiem, ale znam takich ludzi i nie narzekali nigdy na to, że ktoś im każe urządzać święta.

  • Po drugie czy nie warto nawiązywać bliskich relacji z bliskimi. Że to sztuczne i wymuszone? Dlaczego?
    Jeśli uważam, że inni robią coś na pokaz, ja zrobię od serca. Może w ten sposób sprawię, że prawdziwe uczucia i intencje będą mogły się ujawnić w innych.

  • Po trzecie, sama uważam, że tzw. świąteczna atmosfera kreowana już od połowy listopada, a czasem i wcześniej jest nieznośna. No, ale przecież, jak napisałam, nikt mnie nie zmusza do uczestniczenia w niej. Dziś mogę zrobić zakupy w Internecie, a te codzienne w małym sklepie obok domu. Ja zamiast do centrum handlowego pójdę do kościoła, ktoś inny może pobawić się z dzieckiem, poczytać książkę czy choćby się przespać. Wolna wola.

  • Po czwarte, dlaczego składanie życzeń niektórym wydaje się takie okropne? Nawet jeśli nie obchodzę świąt, co złego jest w tym, że inny okazuje mi życzliwość? Bo to zdawkowe wesołych świąt, rzucone w przelocie i bez namysłu? No fakt, że niektórzy mogliby w to włożyć więcej serca, ale skoro wymagamy od innych, zacznijmy od siebie w pierwszej kolejności i nie strojmy min ogłaszając wszem i wobec: nic mnie to nie obchodzi.

Podsumowując
Nie chcesz obchodzić świąt? Nie musisz, ale pozwól się cieszyć innym. Po prostu.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kościół to my. Pamiętacie?

foto: Elfin Czy wszyscy już zapomnieliśmy o tym? Przeczytałam wczoraj artykuł Pawła Lisickiego " Europa nie jest drugim Rzymem ". Zanim poczytacie dalej, co chcę powiedzieć, przeczytajcie go. Nie jest długi. Nie napawa optymizmem, bo też sytuacja, w jakiej jesteśmy, nie nastraja do optymizmu. Bardziej chyba jednak od wymowy samego artykułu powaliły mnie niektóre komentarze.

Magda Prokopowicz

Miałam dziś jeszcze nawiązać do tematu modlitwy, bo kiedy pisałam dwa ostatnie posty, pojawiło się w mojej głowie kilka wspomnień i refleksji na ten temat. Jednak dzisiaj będzie zupełnie inny temat. O modlitwie jeszcze napiszę. Dlatego, że obejrzałam film dokumentalny, który bardzo mną poruszył, bardzo mnie wzruszył i bardzo dużo wciąż mi uświadamia. Nie mogę zapomnieć o jego bohaterce . O bohaterce, której już nie ma, która niedawno odeszła.

Co powiedział papież Franciszek

Przeglądając kilka dni temu Internet natknęłam się na taki news: Bóg nie ma magicznej różdżki. To słowa papieża Franciszka, w których odniósł się do związku pomiędzy teorią Wielkiego Wybuchu i teorią ewolucji, i istnieniem Boga. Krótko, treściwie i na temat chciałoby się powiedzieć. Nie będę streszczać, bo możecie przeczytać całość sami i sami wyciągnąć wnioski TUTAJ .