foto: lusi |
Zwłaszcza wtedy, kiedy Bóg pobłogosławił go dobrym zdrowiem, kochającą rodziną i chociażby jako taką inteligencją. Albo przynajmniej choć jednym z nich.
Nikt nie żyje w oderwaniu od innych. Jak mówi siostra Małgorzata Chmielewska, jesteśmy ze sobą powiązani.
Zło i dobro krążą między nami, dlatego powinno zależeć nam na tym, żeby tego dobra było jak najwięcej.
Zmieniając świat wokół siebie, wpływamy na stan świata jako całości.
Liczy się tak naprawdę wszystko. Każdy najdrobniejszy gest, jedno dobre słowo, czasem nawet tylko uśmiech lub spojrzenie w oczy.
Dlatego tak bardzo cieszy to, że są ludzie, którzy poważnie traktują swoją rolę w wielkim planie Boga i nie uciekają od odpowiedzialności.
Te słowa to takie wprowadzenie do artykułu o pewnym młodym człowieku - streetworkerze.
W zasadzie to, jak się ten chłopak nazywa, nie ma w tej chwili znaczenia, bo istotna jest idea, która mu przyświeca.
A jeszcze ważniejsze jest to, że takich ludzi, jak on jest w Polsce coraz więcej i że dzięki nim, między innymi, wiele "niezagospodarowanych" dzieci i młodzieży znajdzie swój pomysł, cel i świadomość tego, że są potrzebne i są kochane i może, przynajmniej kilkoro z nich, nie skończy w na ulicy.
Poznajcie Roberta - streetworkera.
Jak by to było po polsku? Pracujący na ulicy, chyba?
To już może niech zostanie streetworker
Komentarze
Prześlij komentarz