Przejdź do głównej zawartości

Jeszcze kilka słów o Adwencie

fot: mzacha
Postanowiłam się trochę zatrzymać jednak przy Adwencie, bo czuję, że nie mogę i nie chcę po raz kolejny przeżyć tego czasu byle jak.

Adwent to z jednej strony czas wyjątkowy, a jednocześnie, jakby się tak nad tym dobrze zastanowić, właściwie niczym się nie różni, albo nie powinien się różnić od całej reszty roku w sferze zachowań i stosunku do Boga i ludzi.

Bo na czym ma polegać przygotowanie się na narodziny Jezusa?
Na byciu blisko, na obecności, modlitwie, pomaganiu, wspieraniu.
Tacy powinniśmy być zawsze, albo przynajmniej starać się o to, by takimi być.
W Adwencie jednak chodzi o to, żeby być bardziej świadomie, z konkretną intencją.


Chodzi o nastawienie wynikające z kontemplacji Pisma Świętego, o współgranie z  Nim, o radosne oczekiwanie.
Sami, każdy z nas z osobna, musimy o to zadbać, ale to czasem się nie udaje w pojedynkę.
Czasem sami zamknęliśmy drzwi i nie możemy odnaleźć klucza.

Dlatego potrzebny nam Kościół - wspólnota, także ta domowa ( o którą w pośpiechu, o którym poprzednio pisałam tak trudno) i piękne rytuały, obrzędy, zwyczaje, symbole.
A okazuje się, że jest ich bardzo wiele.


Wieniec adwentowy


Chyba najbardziej znany symbol Adwentu. Najbardziej z kościoła, gdzie można go zobaczyć wysoko zawieszonego. Zielone gałązki, a wśród nich 4 świece, najczęściej czerwone. Każdej kolejnej niedzieli zapala się jedną świecę. Im więcej świec się pali, tym większa radość, bo święta już tuż, tuż.
Czerwony kolor świec oznacza radość. Mogą być one jednak w innym kolorze: 3 fioletowe, 1 różowa.
Taki sam wieniec dla lepszego, głębszego przeżywania Adwentu można postawić w domu. I zapalać świece do wspólnej modlitwy, przy wspólnych posiłkach.|
Tak sobie pomyślałam, że to świetny pomysł.

Widzicie, może głupio to brzmi, ale ja nie znałam tego zwyczaju. wieniec adwentowy kojarzyłam tylko z kościołem, w moim domu nie praktykowano takich zwyczajów.
Na stawianie go już w tym roku jest za późno, pierwsza niedziela Adwentu za nami, ale może postawię świecę i w ten sposób uda nam się wszystkim spotkać podczas modlitwy, inaczej zjeść wspólny obiad. To już byłoby  coś. Dzieci od razu zobaczą różnicę, a ich radość i zaangażowanie mogą zmotywować nas, dorosłych.

Roraty


Wspaniałe nabożeństwo. Kojarzy mi się z dzieciństwem. Później długo w nich nie uczestniczyłam.
Teraz znowu często, ze względu na córki.
Ta tajemnicza atmosfera, światło lampionów, Maranatha rozbrzmiewające w cichym kościele...
I przygotowywane przez dzieci serduszka z postanowieniami na czas Adwentu.
I trzeba się starać wspólnie i dzieci i my - żeby pójść w ogóle do kościoła, bo zimno, ciemno, bo bajka w telewizji, bo zmęczenie. No i starać się wspólnie o dotrzymywanie postanowień.
Nie uda nam się być w tym roku na wszystkich nabożeństwach, bo szkoła muzyczna i zbliżający się egzamin, ale tak często, jak tylko będzie można, na pewno będziemy.

Figurka Matki Boskiej


Z Roratami wiąże się zwyczaj zabierania do domu figurki Matki Boskiej. Podczas nabożeństwa ksiądz spośród przyniesionych przez dzieci serduszek, losuje jedno. Jego właściciel na jeden dzień zabiera do domu Matkę Boską.
Ona jednoczy całą rodzinę na modlitwie.
Nie udało nam się jeszcze dotąd, ale może w tym roku?
Chciałabym. Myślę, że to spotkanie mogłoby kilka spraw w naszym chaotycznym życiu odmienić.
Dla wielu to tylko przypadkowa figurka, ale tu nie chodzi o kawałek gipsu pomalowanego niebieską i białą farbą, ale o to co się za nią kryje. O tę tajemnicę, o symbolikę.

To takie najważniejsze dla mnie, najbardziej oczywiste możliwości.
Zwyczajów i obrzędów adwentowych jest więcej, ale lepiej zrobić mniej, a dobrze, tak myślę.

Mam szczere chęci przeżyć tegoroczny Adwent głęboko i naprawdę być gotowa na 24 grudnia.

Jak Wy, czytelnicy moi, zapatrujecie się na tę sprawę w swoim życiu? :-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kościół to my. Pamiętacie?

foto: Elfin Czy wszyscy już zapomnieliśmy o tym? Przeczytałam wczoraj artykuł Pawła Lisickiego " Europa nie jest drugim Rzymem ". Zanim poczytacie dalej, co chcę powiedzieć, przeczytajcie go. Nie jest długi. Nie napawa optymizmem, bo też sytuacja, w jakiej jesteśmy, nie nastraja do optymizmu. Bardziej chyba jednak od wymowy samego artykułu powaliły mnie niektóre komentarze.

Magda Prokopowicz

Miałam dziś jeszcze nawiązać do tematu modlitwy, bo kiedy pisałam dwa ostatnie posty, pojawiło się w mojej głowie kilka wspomnień i refleksji na ten temat. Jednak dzisiaj będzie zupełnie inny temat. O modlitwie jeszcze napiszę. Dlatego, że obejrzałam film dokumentalny, który bardzo mną poruszył, bardzo mnie wzruszył i bardzo dużo wciąż mi uświadamia. Nie mogę zapomnieć o jego bohaterce . O bohaterce, której już nie ma, która niedawno odeszła.

Co powiedział papież Franciszek

Przeglądając kilka dni temu Internet natknęłam się na taki news: Bóg nie ma magicznej różdżki. To słowa papieża Franciszka, w których odniósł się do związku pomiędzy teorią Wielkiego Wybuchu i teorią ewolucji, i istnieniem Boga. Krótko, treściwie i na temat chciałoby się powiedzieć. Nie będę streszczać, bo możecie przeczytać całość sami i sami wyciągnąć wnioski TUTAJ .