Na pewno niejednemu z nas zdarza się usłyszeć:
no i gdzie jest ten Twój Bóg,
albo,
jak Bóg może do czegoś takiego dopuścić,
albo
ten Wasz Bóg musi być okrutnym Bogiem, skoro pozwala na coś takiego.
Zwykle te słowa pojawiają się w obliczu jakiś
Na pewno niejednemu z nas wierzących zdarzyło się pomyśleć: Boże, dlaczego to się dzieje, dlaczego na to pozwalasz?
Ostatnio czytałam dzieciom "Opowiadana z Doliny Muminków".
Jest tam taka historia o Hatifnatach, takich dziwnych stworkach, które wędrują wciąż przed siebie, jakby w pogoni za czymś.
Za czym, długo nie wiadomo.
Hatifnaci niczego nie odczuwają - ani radości, ani złości, ani współczucia, ani miłości, nie zaprzyjaźniają się z nikim.
Ożywiają się tylko podczas burzy, elektryczność powstała podczas wyładowań atmosferycznych, dodaje im energii.
Kiedy czytałam tę historię, przyszły mi do głowy właśnie te wszystkie zarzuty wobec Boga, które często słyszę.
Takie skojarzenie, że gdyby było tak, że Bóg reaguje na każde zło, tak jakby tego chcieli niektórzy, to bylibyśmy jak ci Hatifnatowie z bajki.
Bezwolni, bezduszni, otępiali.
Wszystko działo by się obok nas i praktycznie bez nas.
A przecież mamy wolną wolę, mamy sumienie i serce i rozum.
Mamy możliwość często przeciwstawienia się złu, a jednak tego nie robimy.
Nie zmieniamy świata na lepsze z własnej woli, nie z powodu kaprysu Boga.
"Żeby nigdy nie móc się cieszyć lub rozczarować...Nigdy nikogo nie kochać, nie móc się rozgniewać na tego kogoś, a potem mu przebaczyć. Nie móc spać, ani marznąć, nigdy się nie mylić, nie mieć bólów brzucha i potem wyzdrowieć, nie obchodzić urodzin, nie pić piwa i nigdy nie mieć nieczystego sumienia...To wszystko jest straszne!"
Tak pomyślał Tatuś Muminka i uciekł ze świata Hatifnatów.
Jak też bym nie chciała żyć w takim świecie. A Wy?
no i gdzie jest ten Twój Bóg,
albo,
jak Bóg może do czegoś takiego dopuścić,
albo
ten Wasz Bóg musi być okrutnym Bogiem, skoro pozwala na coś takiego.
Zwykle te słowa pojawiają się w obliczu jakiś
- ekstremalnych klęsk żywiołowych,
- wojny, w której giną niewinni ludzie - kobiety, dzieci,
- kiedy dochodzi do jakiejś okrutnej zbrodni,
- kiedy zostaje ujawniony kolejny ksiądz - pedofil,
- albo dziecko popełnia samobójstwo.
Na pewno niejednemu z nas wierzących zdarzyło się pomyśleć: Boże, dlaczego to się dzieje, dlaczego na to pozwalasz?
Ostatnio czytałam dzieciom "Opowiadana z Doliny Muminków".
Jest tam taka historia o Hatifnatach, takich dziwnych stworkach, które wędrują wciąż przed siebie, jakby w pogoni za czymś.
Za czym, długo nie wiadomo.
Hatifnaci niczego nie odczuwają - ani radości, ani złości, ani współczucia, ani miłości, nie zaprzyjaźniają się z nikim.
Ożywiają się tylko podczas burzy, elektryczność powstała podczas wyładowań atmosferycznych, dodaje im energii.
Kiedy czytałam tę historię, przyszły mi do głowy właśnie te wszystkie zarzuty wobec Boga, które często słyszę.
Takie skojarzenie, że gdyby było tak, że Bóg reaguje na każde zło, tak jakby tego chcieli niektórzy, to bylibyśmy jak ci Hatifnatowie z bajki.
Bezwolni, bezduszni, otępiali.
Wszystko działo by się obok nas i praktycznie bez nas.
A przecież mamy wolną wolę, mamy sumienie i serce i rozum.
Mamy możliwość często przeciwstawienia się złu, a jednak tego nie robimy.
Nie zmieniamy świata na lepsze z własnej woli, nie z powodu kaprysu Boga.
"Żeby nigdy nie móc się cieszyć lub rozczarować...Nigdy nikogo nie kochać, nie móc się rozgniewać na tego kogoś, a potem mu przebaczyć. Nie móc spać, ani marznąć, nigdy się nie mylić, nie mieć bólów brzucha i potem wyzdrowieć, nie obchodzić urodzin, nie pić piwa i nigdy nie mieć nieczystego sumienia...To wszystko jest straszne!"
Tak pomyślał Tatuś Muminka i uciekł ze świata Hatifnatów.
Jak też bym nie chciała żyć w takim świecie. A Wy?
Komentarze
Prześlij komentarz