To słowa papieża Franciszka, w których odniósł się do związku pomiędzy teorią Wielkiego Wybuchu i teorią ewolucji, i istnieniem Boga.
Krótko, treściwie i na temat chciałoby się powiedzieć.
Nie będę streszczać, bo możecie przeczytać całość sami i sami wyciągnąć wnioski TUTAJ.
Ucieszył mnie ten artykuł i te słowa, bo szczerze mówiąc ostatnimi czasy jakoś mam dość dyskusji, przekonywania mnie, że jestem idiotką, udowadniania mi, że Bóg jest okrutny, jest be, że Go nie ma bo...
Bo rzeczywiście dzieje się dużo, dużo zła takiego spowodowanego przez człowieka i takiego zupełnie od niego niezależnego.
Tylko jak mam opowiedzieć ludziom, którzy w nic nie wierzą, że to nie wina Boga?
Że sami na siebie to ściągamy nic nie robieniem w obliczu zła, które dzieje się obok nas.
Obojętnością na wszystko i na wszystkich i skupieniem się tylko na sobie.
Akceptowaniem różnych przejawów i symboli magii, beztroską wobec tego, co robią dzieci, także te nie ich własne.
Jak mam im powiedzieć, że to się nie dzieje się ot tak, że to siła większa i okrutniejsza od nas?
Jak mam im to wszystko powiedzieć, kiedy oni nie wierzą ani w Boga, ani w diabła, a słowa Pisma Świętego traktują dosłownie?
Jak mam z nimi rozmawiać, kiedy oni dostrzegają jedynie pedofilię w kościele, pieniądze, które kościół zarabia czy dostaje i to, że kościół znowu nie uznał homoseksualizmu za coś całkowicie normalnego.
Nie mogę z nimi już rozmawiać, widać nie jestem do tego powołana, więc modlę się o to, żeby Bóg jakoś inaczej pomógł im przejrzeć na oczy i otworzył ich serca. I o to, żeby był miłosierny i dla nich i dla mnie i dla nas wszystkich.
Komentarze
Prześlij komentarz