Dyskusja w sejmie na temat aborcji już ucichła, więc mogę coś na ten temat napisać, żeby nie wzbudzać niczych, ewentualnych, niepotrzebnych emocji.
Bo nie o to mi chodzi.
O ciele - tak.
O ciąży - tak, ale... zanim w nią zajdzie, bo może zdecydować o tym, żeby tego nie zrobić.
Ok. Jestem przeciwniczką aborcji, przeciwniczką zabijania poczętego dziecka, jednak w jakiś sposób jestem w stanie zrozumieć kobietę, która się na to zdecyduje
Potrafię sobie wyobrazić emocje, które przeżywa, brak racjonalnego myślenia, brak wiary, rozpacz i strach i to, co czuje już po...
Sama byłam w ciąży, sama jestem mamą.
Chciałabym, żeby nikt, żeby żadna kobieta nie musiała, nie chiała zabijać swojego nienarodzonego dziecka, ale tak nigdy nie było i nie będzie.
Wiem jednak, że tylko kobieta może i powinna decydować o tym, co zrobić.
Nie dlatego, że ma do tego prawo, bo to jej ciąża, albo dlatego, że takie prawo daje jej jakaś ustawa.
Ona powinna zdecydować o podjęciu ostatecznej decyzji, bo to ona jest odpowiedzialna, to ona bierze, albo nie, ciężar na swoje sumienie na całą resztę życia. Bo to ona będzie odpowiadała przed Bogiem.
Czy uchwalając ustawę zezwalającą na aborcję narazimy więcej nienarodzonych dzieci na śmierć?
Czy nie uchwalając takiej ustawy więcej dzieci obronimy?
Z jednej strony stawia się kobietę - jej prawa, jej godność, nie dając jej przy tym żadnej pomocy, nic poza pustymi słowami.
Z drugiej strony jest płód. Nie nienarodzone dziecko, ale bezosobowy płód, bez żadnych praw. Nic nie może.
Pani posłanka Senyszyn ( jakoś tak chyba najbardziej pogardliwie o tym mówiła, tak mi to przynajmniej zapadło w pamięć) mówi, że płód to przecież nie człowiek.
To w takim razie kto? W takim razie, co?
Mądrzy ludzie z pewnością z łatwością mi udowodnią, że to prawda. Nie myśli to, nie czuje podobno, czasem bezkształtne jeszcze, jak się szybko zadziała...
Dobrze, wiem.
Tylko kim my wszyscy byliśmy, jeśli nie płodem?
Jest płód - jest człowiek.
Nie ma płodu - nie ma człowieka.
Czy to nie jest tak?
Bo nie o to mi chodzi.
Sarah Klockars-Clauser |
Obrona kobiet?
Dziwi mnie, że nagle pojawili się tacy obrońcy kobiet, jak np. pan Miller, były premier, który krzyczy, że tylko kobieta ma prawo do decydowania o swoim ciele i o swojej ciąży...O ciele - tak.
O ciąży - tak, ale... zanim w nią zajdzie, bo może zdecydować o tym, żeby tego nie zrobić.
Ok. Jestem przeciwniczką aborcji, przeciwniczką zabijania poczętego dziecka, jednak w jakiś sposób jestem w stanie zrozumieć kobietę, która się na to zdecyduje
- kiedy grozi jej niebezpieczeństwo
- kiedy jest w panice, bo dowie się od lekarza, że jej dziecko będzie nieuleczalnie chore, albo będzie kaleką
- kiedy została zgwałcona
Potrafię sobie wyobrazić emocje, które przeżywa, brak racjonalnego myślenia, brak wiary, rozpacz i strach i to, co czuje już po...
Sama byłam w ciąży, sama jestem mamą.
Kto powinien decydować?
Nie usprawiedliwiam jej, bardzo, bardzo jej współczuję. Być może nie ma w jej życiu kogoś, człowieka, który ją naprawdę kocha, albo kochał.Chciałabym, żeby nikt, żeby żadna kobieta nie musiała, nie chiała zabijać swojego nienarodzonego dziecka, ale tak nigdy nie było i nie będzie.
Wiem jednak, że tylko kobieta może i powinna decydować o tym, co zrobić.
Nie dlatego, że ma do tego prawo, bo to jej ciąża, albo dlatego, że takie prawo daje jej jakaś ustawa.
Ona powinna zdecydować o podjęciu ostatecznej decyzji, bo to ona jest odpowiedzialna, to ona bierze, albo nie, ciężar na swoje sumienie na całą resztę życia. Bo to ona będzie odpowiadała przed Bogiem.
Czy uchwalając ustawę zezwalającą na aborcję narazimy więcej nienarodzonych dzieci na śmierć?
Czy nie uchwalając takiej ustawy więcej dzieci obronimy?
Stąd moje pytanie w tytule: Czy płód jest człowiekiem?
W całej tej dyskusji, która się ostatnio przetoczyła w sprawie ustawy najbardziej mnie uderzyło, zabolało to, w jaki sposób się o tym mówi, dokładnie to w jaki sposób mówią o tym ci, którzy chcą ustawę o dopuszczeniu aborcji w ramach postępu wprowadzić.Z jednej strony stawia się kobietę - jej prawa, jej godność, nie dając jej przy tym żadnej pomocy, nic poza pustymi słowami.
Z drugiej strony jest płód. Nie nienarodzone dziecko, ale bezosobowy płód, bez żadnych praw. Nic nie może.
Pani posłanka Senyszyn ( jakoś tak chyba najbardziej pogardliwie o tym mówiła, tak mi to przynajmniej zapadło w pamięć) mówi, że płód to przecież nie człowiek.
To w takim razie kto? W takim razie, co?
Mądrzy ludzie z pewnością z łatwością mi udowodnią, że to prawda. Nie myśli to, nie czuje podobno, czasem bezkształtne jeszcze, jak się szybko zadziała...
Dobrze, wiem.
Tylko kim my wszyscy byliśmy, jeśli nie płodem?
Jest płód - jest człowiek.
Nie ma płodu - nie ma człowieka.
Czy to nie jest tak?
Komentarze
Prześlij komentarz