Przejdź do głównej zawartości
Przeczytałam podczas wakacji nad morzem "Rut. Opowieść o miłości" Ellen Gunderson Traylor.
To druga z książek, które dostałam od koleżanki w ramach pomocy w czytaniu Pisma Świętego.

Po przeczytaniu książki zaraz sięgnęłam po Księgę Rut.

Można by powiedzieć, że trochę dwie różne opowieści, choć o  tych samych wydarzenia i tych samych dwóch kobietach - Rut i jej teściowej Noemi.

Dwie opowieści ze względu na sposób opowiadania historii.
Książka to bardzo literacka opowieść, która wciąga, która zajmuje się szczegółami.
Księga Rut jest o wiele bardziej surowa, pozbawiona szczegółów, jakby skupia się na samych faktach.


Nie zdążyłam sprawdzić jak to naprawdę było z Elimelekiem i jego synami Machlonem i Kilionem - czy rzeczywiście byli garncarzami, jak opowiada to autorka książki.
Nie wiem czy Moabici rzeczywiście wyznawali jakiegoś boga Czemrosza, któremu został poświęcony mały braciszek Rut. I czy ona w ogóle miała brata.


Bez względu na to czy to prawda czy tylko fikcja literacka jedno jest pewne zarówno w książce, jak i przede wszystkim w Piśmie, dla Boga nie ma znaczenia to czy urodziłeś się jako Jego wyznawca.
Dla Boga ważny  jesteś Ty i Twoje serce.
Jeśli jest czyste, On "zgłosi" się po nie.

Rut była przecież dla wyznawców Jahwe poganką, choć, co ważne podkreślenia nie odtrącili jej, a raczej przyjęli jak swoją.
Ona miała jednak czyste, pełne miłości serce.
Weszła do rodziny męża i przyjęła jej zwyczaje, choć nie od razu wiarę.
Z czasem usłyszała w sercu głos Boga i poszła za nim.
To ona była prababką króla Dawida.

Jaki z tego wszystkiego wniosek?

Przede wszystkim taki, że jak to już wiele razy pisałam, a teraz znalazłam kolejny dowód, wiara jest łaską - jeśli Bóg chce, to  ja daje i przygarnia do swojego serca każdego.
A drugi wniosek jest taki, że kobieta, jeśli chce i zaufa, może właściwie wszystko.

Muszę znaleźć chyba jakiej kolejne książki z tej serii, bo bardzo mi się podobają.
Pismo jednak powoli zaczynam czytać samodzielnie.
Powoli, ale jednak idę do przodu i to jest dla mnie powód do radości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kościół to my. Pamiętacie?

foto: Elfin Czy wszyscy już zapomnieliśmy o tym? Przeczytałam wczoraj artykuł Pawła Lisickiego " Europa nie jest drugim Rzymem ". Zanim poczytacie dalej, co chcę powiedzieć, przeczytajcie go. Nie jest długi. Nie napawa optymizmem, bo też sytuacja, w jakiej jesteśmy, nie nastraja do optymizmu. Bardziej chyba jednak od wymowy samego artykułu powaliły mnie niektóre komentarze.

Magda Prokopowicz

Miałam dziś jeszcze nawiązać do tematu modlitwy, bo kiedy pisałam dwa ostatnie posty, pojawiło się w mojej głowie kilka wspomnień i refleksji na ten temat. Jednak dzisiaj będzie zupełnie inny temat. O modlitwie jeszcze napiszę. Dlatego, że obejrzałam film dokumentalny, który bardzo mną poruszył, bardzo mnie wzruszył i bardzo dużo wciąż mi uświadamia. Nie mogę zapomnieć o jego bohaterce . O bohaterce, której już nie ma, która niedawno odeszła.

Co powiedział papież Franciszek

Przeglądając kilka dni temu Internet natknęłam się na taki news: Bóg nie ma magicznej różdżki. To słowa papieża Franciszka, w których odniósł się do związku pomiędzy teorią Wielkiego Wybuchu i teorią ewolucji, i istnieniem Boga. Krótko, treściwie i na temat chciałoby się powiedzieć. Nie będę streszczać, bo możecie przeczytać całość sami i sami wyciągnąć wnioski TUTAJ .