foto: datarec |
Skąd znam dokładną datę?
Pani od religii na pierwszym zebraniu w nowym roku szkolnym podała ją na prośbę wielu z rodziców, ponieważ rodzice muszą się przygotować.
Trzeba zamówić salę.
To przede wszystkim. Trzeba to zrobić z tak abstrakcyjnym wyprzedzeniem, bo później nie będzie wolnych miejsc.
Potem z odpowiednim wyprzedzeniem trzeba będzie pewnie uszyć, albo kupić sukienkę i dodatki.
Takie to przygotowania.
I nie ma w nich oczywiście w zasadzie nic złego.
A po co dzieci idą do Komunii?... Oto jest pytanie.
W zasadzie wszyscy wiemy, a jednak można mieć wątpliwości.
Ostatnio byłam świadkiem dosyć niezręcznej dla mnie osobiście sytuacji.
Przyjęcie urodzinowe.
Dzieci bawią się w jednej sali, w drugiej sali rodzice siedzą przy kawie i rozmawiają o bieżących sprawach, o sprawach klasy...
I nagle pada zdanie: a za dwa lata Komunia...macie już salę?
I zaczęło się.
Jedna pani przez drugą przekrzykiwały się gdzie jest jaka sala, która lepsza, w której jedzenie dobre, a w której niekoniecznie, ile kosztuje, jacy kelnerzy...kto, ilu będzie miał gości.
Ani jednego słowa o samej Komunii, o przygotowaniu do niej, o tym jak można pomóc dziecku zrozumieć, poczuć doniosłość tego wydarzenia.
Nie ma o czym rozmawiać?
No, może to nie miejsce na takie rozmowy, nie wiem.
Przede wszystkim jednak była wśród nas mama, która nie posyła swojej córki na religię, co oznacza, że jej córka Komunii nie przyjmie.
Była więc poza rozmową.
To po pierwsze, a po drugie, co pomyślała o nas, słuchając tych rozmów?
Z czym będzie kojarzyć się jej Komunia Św?
Jaką daliśmy jej szansę na poznanie trochę bliżej Jezusa?
Nie miejsce i nie czas?
A jednak zawsze można zasiać to małe ziarenko, które będzie kiełkować.
BARDZO mądre słowa :)
OdpowiedzUsuńZapraszam
niedoskonaloscwdoskonalosci.blogspot.com
blogartysty.blogspot.com