Przejdź do głównej zawartości

Ja się nie mam z czego spowiadać

Tak często mówi moja mama, zwłaszcza, kiedy próbuję Ją przekonać.

Myślę  sobie wtedy: tak, wiem, że dobra , albo nawet bardzo dobra z Ciebie kobieta. Wiem, że ponieważ zawsze żyłaś tak, żeby nikogo nie krzywdzić, że zawsze pomagasz, kiedy trzeba, że nie miałaś łatwego życia, dlatego naprawdę tak myślisz.

Ale... Jezus przyjął chrzest od Jana Chrzciciela, żeby zmyć grzech, którego nie miał.
Dlaczego?
Co chciał powiedzieć Tobie i mnie? Co chciał pokazać.


Wiem dobrze, że spowiedź jest trudna.

Przychodzisz wyznać swoje grzechy Bogu, a stajesz twarzą w twarz z obcym człowiekiem.
Myślisz sobie: on jest taki jak ja, co sobie pomyśli, dlaczego mam mu opowiadać o jakichś skrywanych, czasem intymnych sprawach?
Mogę osobiście wyznać Bogu co leży mi na sercu i ciąży mojej duszy...

To trudne przyjąć i uwierzyć, że jest jednym z tych, do których Jezus powiedział: " którym grzechy odpuścicie,są im odpuszczone, którym zatrzymacie, są im zatrzymane".

Trudno, ale trzeba. Jeśli chce się być blisko Jezusa. No bo taka jest nasza wiara i nasza religia.
Jeśli chcemy być naprawdę blisko Jezusa, potrzebujemy Komunii Św.Żeby ją przyjąć nasza dusza musi być czysta, a żeby była czysta musimy przystąpić do sakramentu pokuty.

Mnie się to też wcale nie podoba...Tzn. nie sam sakrament, ale ten konfesjonał z obcym człowiekiem w środku.
Ja go tak jakoś "przerabiam" w głowie, ja wierzę, że mówię do Jezusa. Ja mówię do Jezusa

Oczywiście, że możemy to wszystko spełnić - nie musimy. 

To kwestia wyboru: albo decydujemy się i przyjmujemy wiarę w Jezusa Chrystusa, przyjmujemy Kościół taki, jaki jest ( choć w tym przypadku nie uważam, że powinniśmy się na wszystko zgadzać - myślę o wszystkich skandalach i kwestiach obyczajowych), albo dajemy sobie z tym wszystkim spokój razem ze wszystkimi konsekwencjami w postaci niemożności przyjęcia Jezusa do serca w Komunii.

Bóg
przyjął chrzest z rąk człowieka. Przyjął go, bo tego chciał BÓG. Uniżył się.

Jeśli On mógł...
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magda Prokopowicz

Miałam dziś jeszcze nawiązać do tematu modlitwy, bo kiedy pisałam dwa ostatnie posty, pojawiło się w mojej głowie kilka wspomnień i refleksji na ten temat. Jednak dzisiaj będzie zupełnie inny temat. O modlitwie jeszcze napiszę. Dlatego, że obejrzałam film dokumentalny, który bardzo mną poruszył, bardzo mnie wzruszył i bardzo dużo wciąż mi uświadamia. Nie mogę zapomnieć o jego bohaterce . O bohaterce, której już nie ma, która niedawno odeszła.

Kościół to my. Pamiętacie?

foto: Elfin Czy wszyscy już zapomnieliśmy o tym? Przeczytałam wczoraj artykuł Pawła Lisickiego " Europa nie jest drugim Rzymem ". Zanim poczytacie dalej, co chcę powiedzieć, przeczytajcie go. Nie jest długi. Nie napawa optymizmem, bo też sytuacja, w jakiej jesteśmy, nie nastraja do optymizmu. Bardziej chyba jednak od wymowy samego artykułu powaliły mnie niektóre komentarze.

Jak przekonać sceptyka do modlitwy?

Ludzie modlą się z wielu powodów , w wielu intencjach. Modlą się, bo się boją, bo czegoś pragną, kiedy jest im smutno. Modlą się za siebie i za innych. Jedni odmawiają pacierze, recytują jak z automatu, inni odmawiają różaniec , jeszcze inni mówią wprost z serca i z głowy, inni po prostu są - słuchają i patrzą. Jedni wolą modlić się w samotności, inni lubią mieć wokół siebie towarzystwo. Wielu ludzi nie wyobraża sobie dnia bez choćby krótkiej rozmowy z Bogiem . Inni modlą się od czasu do czasu, zwykle wtedy, kiedy ogarnia ich strach. Są także tacy, którzy nie modlą się wcale, nie rozumieją po co komu modlitwa, a nawet wyśmiewają tych, którzy się modlą.