Przejdź do głównej zawartości

Wierzę - nie gardzę nikim

fot. mllepetite
Na jednym z popularnych portali ukazała się recenzja najnowszej płyty Behemota, którego liderem jest Adam Darski.
Bez obaw nie zamierzam tutaj recenzować płyty, bo jej nie słuchałam i nie wysłucham. jeśli już nawet nie ze względów ideologicznych, to choćby ze względów estetycznych - nie odpowiada mi po prostu taka muzyka i ten rodzaj śpiewu.
Wspominam o niej jedynie z tego powodu, że znalazłam w niej zdanie, które sprowokowało w mojej głowie powrót myśli o tym, dlaczego pewni ludzie tak bardzo staraja się udowodnić nam katolikom, że jesteśmy głupsi, gorsi, naiwni i  itd.


Otóż recenzent stwierdził, że:
 " Nergal praktykuje to, co głosi i nie wymięka. Tytuł płyty to nic innego, jak pokazanie środkowego palca tym, którzy ciągają go po sądach, próbują zabronić mu głoszenia tego, w co wierzy. Włożenie kija w mrowisko. " ( tytuł płyty to The Satanist)

Kilka dni później w populanym serwisie zobaczyłam taki film

Jakoś mi się to bardzo skojarzyło.
Poziom ten sam, przyznacie.

I tu pora na moją refleksję, która jest powodem tego wpisu i pokazywania takich okropności.
Pierwsza, odruchowa reakcja na coś takiego to wściekłość, przynajmniej u mnie.
Później jednak, po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku, że ci ludzie, zarówno ten muzułmanin, jak i pan Darski to słabi ludzie, którzy mylą pojęcia.

NIE MA ZNAKU RÓWNOŚCI POMIĘDZY WIARĄ I WYZNAWANIEM WŁASNYCH PRZEKONAŃ I NISZCZENIEM, WYSZYDZANIEM, OPLUWANIEM TEGO, W CO WIERZĄ INNI.

Osoba, która naprawdę wierzy, nie robi takich rzeczy.

W przeciwnym razie to tylko puste gesty, manifestacje obliczone na zdobycie poklasku.
Tak myślę.

Zawsze się tylko zastanawiam, co w takiej sytuacji należy zrobić.
Ostra reakcja jest bez sensu, bo nakręci tylko agresję - założe się, że gdyby chłopak, który podniósł krzyż, próbował mieć pretensje, skończyłoby się to, w najlepszym razie, ostra kłótnią.
Nadawanie rozgłosu poczynaniom pana Darskiego powoduje jedynie wzrost jego popularności.
Co w takim razie?
Modlitwa i trwanie przy swoim, przy Bogu.
Lepszego rozwiązania nie widzę.

Komentarze

  1. Analogia do tego jest pewien eksperyment co prowadzę na sobie. czy można żyć uczciwie i bez "ale
    " ale tak ekstremalnie.
    Gdy mam okazję z kimś porozmawiać zazwyczaj odsuwam się na bok gdy następuje atak. Nigdy nie pozwoliłem sobie na osąd kogokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pięknie, gratuluję, mnie się niestety nie udało nie osądzać, ale walczę z tym w sobie.
      A co do rozmowy, to czasem trzeba spróbować, tak sobie myślę, że nigdy nie wiadomo czy właśnie wtedy, kiedy spróbujemy, Bóg nie postanowi otworzyć tego drugiego serca.A jak nie to trudno.
      A co do Twojego eksperymentu, to po przeczytaniu Twojego bloga, nie do końca jestem pewna. Nie obraź się, ale czy Bóg nie wolałby żebyś zadbał o siebie i dawał swoim życiem przykład innym? Dziś już nie da się chyba zostać pustelnikiem. Chyba rozumiem Twoje intencje, ale nie jestem pewna czy w dzisiejszym świecie coś uda Ci się zdziałać nawet dla samego siebie w taki sposób? Jeśli dobrze zrozumiałam to, co napisałeś, to sobie szkodzisz. A nie tego przecież Bóg od nas chce. Gdybyś mógł w ten sposób kogoś utratować, to tak, ale sam widzisz, co z tego wynika. Przepraszam, jeżeli cię uraziłam, bo nie takie są moje intencje, ale bardzo zmartwiło mnie to, co napisałeś.
      Pozdrawiam Cię ciepło i mam nadzieję, że kaszel choć trochę ustąpił.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Magda Prokopowicz

Miałam dziś jeszcze nawiązać do tematu modlitwy, bo kiedy pisałam dwa ostatnie posty, pojawiło się w mojej głowie kilka wspomnień i refleksji na ten temat. Jednak dzisiaj będzie zupełnie inny temat. O modlitwie jeszcze napiszę. Dlatego, że obejrzałam film dokumentalny, który bardzo mną poruszył, bardzo mnie wzruszył i bardzo dużo wciąż mi uświadamia. Nie mogę zapomnieć o jego bohaterce . O bohaterce, której już nie ma, która niedawno odeszła.

Kościół to my. Pamiętacie?

foto: Elfin Czy wszyscy już zapomnieliśmy o tym? Przeczytałam wczoraj artykuł Pawła Lisickiego " Europa nie jest drugim Rzymem ". Zanim poczytacie dalej, co chcę powiedzieć, przeczytajcie go. Nie jest długi. Nie napawa optymizmem, bo też sytuacja, w jakiej jesteśmy, nie nastraja do optymizmu. Bardziej chyba jednak od wymowy samego artykułu powaliły mnie niektóre komentarze.

Jak przekonać sceptyka do modlitwy?

Ludzie modlą się z wielu powodów , w wielu intencjach. Modlą się, bo się boją, bo czegoś pragną, kiedy jest im smutno. Modlą się za siebie i za innych. Jedni odmawiają pacierze, recytują jak z automatu, inni odmawiają różaniec , jeszcze inni mówią wprost z serca i z głowy, inni po prostu są - słuchają i patrzą. Jedni wolą modlić się w samotności, inni lubią mieć wokół siebie towarzystwo. Wielu ludzi nie wyobraża sobie dnia bez choćby krótkiej rozmowy z Bogiem . Inni modlą się od czasu do czasu, zwykle wtedy, kiedy ogarnia ich strach. Są także tacy, którzy nie modlą się wcale, nie rozumieją po co komu modlitwa, a nawet wyśmiewają tych, którzy się modlą.