foto: lusi |
Patrzę na ludzi, jak się zachowują, słucham, co mówią, jacy są pogubieni, zestresowani, nieszczęśliwi...
I przypomniał mi się pewien cytat.
Może nie jest dokładny, ale na pewno sens jest zachowany.
"Nie bez przyczyny urodziliśmy się właśnie tu i teraz, aby być świadkami obecnych wydarzeń"
To cytat z kazania młodego księdza w czasie jednej z niedzielnych mszy w moim kościele.
Te słowa na tyle jakoś zapadły mi w serce, że je sobie po przyjściu do domu zapisałam.
I właśnie mi się przypomniały.
Bo tak sobie myślę, jak to dobrze jest być częścią Planu i ufać Bogu zamiast tylko sobie samemu i własnym umiejętnościom.
O ile człowiek staje się spokojniejszy o swoją przyszłość
Zwłaszcza w obliczu wydarzeń, na które nie ma się przecież żadnego wpływu.
Każdy z nas decyduje o sobie tak naprawdę sam - nie wiem nawet czy starczyłoby mi odwagi, gdybym znalazła się w sytuacji takiej, w jakiej znalazła się Meriam - bo łatwo teoretyzować.
Bóg dał nam wolną wolę, a my mamy ją wykorzystywać jak najlepiej potrafimy dla Boga , dla siebie, dla innych.
Każdy powinien wykorzystywać swoje dary, zdolności, talenty.
Każdy powinien starać się być coraz lepszy, budować swoją wartość.
Tak, ale nie jesteśmy, nikt z nas nie jest pępkiem świata, choć taki jest właśnie trend.
"Poniedziałek: ja
Wtorek: ja
Środa: ja....." Nie pamiętam jak to dokładnie szło, ale tak jakoś właśnie pisał w swoim "Dzienniku" Witold Gombrowicz.
Często tak byśmy chcieli, wielu chce tak zawsze.
A jednak, kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu.
I może skoro "Nie bez przyczyny urodziliśmy się właśnie tu i teraz, aby być świadkami obecnych wydarzeń", to mamy coś do zrobienia?
Może w jakiś sposób powinniśmy starać się pomóc tym, którzy nie wiedzą tego, co my już wiemy?
Może to jest czas, żeby zrobić coś więcej niż dotychczas?
I wcale nie mam na myśli nawracania w duchu Świadków Jehowy.
Myślę, że najprostszym sposobem jest po prostu zacząć naprawdę żyć według zasad, które Bóg nam dał i na które się przecież zgadzamy.
I modlić się - szczerze, uczciwie, z zaangażowaniem. I wcale nie za siebie.
Nie jesteśmy najważniejsi.
Jesteśmy częścią boskiego planu, jesteśmy całością, jednością. Wszyscy, także ci, kórych nie chcemy zaakceptować.
Jestem o tym przekonana, Bóg nikogo nie odrzuca, zawsze podaje rękę.
Zobaczmy innych, którzy potrzebują naszej pomocy, modlitwy, czasem tylko dobrego słowa.
Myślę, że to jest nasza szansa i nasza nadzieja.
To takie proste, a tak trudno to wciąż ludziom dostrzec.
Dlatego my mamy być ich oczami.
My, którzy mamy łaskę wiary.
Komentarze
Prześlij komentarz