Nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że dzieci potrafią zaskakiwać.
Moje zaskakują mnie prawie codziennie, czasem pojedynczo czasem w parze, czasem w większych odstepach czasowych, a czasem z prędkością karabinu maszynowego.
Różnie z tymi zaskoczeniami bywa - raz są miłe, innym razem nie bardzo, innym razem wolałabym nie być zaskoczona.
Ostatnio jednak moje cudne córcie zaskoczyły mnie jedna po drugiej całkowicie, czego skutkiem był przysłowiowy opad szczęki. Nie wiem jak to zaskoczenie zakwalifikować, było pozytywne, ale to za mało powiedziane, bo ja poprostu zaniemówiłam.
Pierwsza była młodsza
Sprawa dotyczyła Jezusa
Jak tu pewnie już gdzieś pisałam, wychowujemy nasze maluchy zgodnie z naszą katolicką wiarą. Zostały ochrzczone, chodzą na religię w szkole i przedszkolu, pójdą do komunii itd.
Chodzimy na msze w niedziele i święta, czasem, wolnej chwili ( kiedy ktoś taką ostatnio widział?) wstępujemy do kościoła tak po prostu, żeby się pomodlić, tzn. ja usiłuję się modlić, a one gapią się na wszystko z otwartymi dziobami i zadają miliardy pytań, no i po modlitwie:-)
Modlimy się w domu, ale, nad czym ubolewam, nieregularnie, bo kiedy są zmęczone, to ich nie morduję i modlę się wtedy za nie sama.
Moje zaskakują mnie prawie codziennie, czasem pojedynczo czasem w parze, czasem w większych odstepach czasowych, a czasem z prędkością karabinu maszynowego.
Różnie z tymi zaskoczeniami bywa - raz są miłe, innym razem nie bardzo, innym razem wolałabym nie być zaskoczona.
Ostatnio jednak moje cudne córcie zaskoczyły mnie jedna po drugiej całkowicie, czego skutkiem był przysłowiowy opad szczęki. Nie wiem jak to zaskoczenie zakwalifikować, było pozytywne, ale to za mało powiedziane, bo ja poprostu zaniemówiłam.
Pierwsza była młodsza
Sprawa dotyczyła Jezusa
Jak tu pewnie już gdzieś pisałam, wychowujemy nasze maluchy zgodnie z naszą katolicką wiarą. Zostały ochrzczone, chodzą na religię w szkole i przedszkolu, pójdą do komunii itd.
Chodzimy na msze w niedziele i święta, czasem, wolnej chwili ( kiedy ktoś taką ostatnio widział?) wstępujemy do kościoła tak po prostu, żeby się pomodlić, tzn. ja usiłuję się modlić, a one gapią się na wszystko z otwartymi dziobami i zadają miliardy pytań, no i po modlitwie:-)
Modlimy się w domu, ale, nad czym ubolewam, nieregularnie, bo kiedy są zmęczone, to ich nie morduję i modlę się wtedy za nie sama.
Czasem zadają pytania o Boga, Jezusa, Maryję, pytają, co się dzieje, kiedy człowiek umrze, ale to są normalne rozmowy, nie epatuję Golgotą, biczowaniem i tym podobnymi sprawami.No, ale wiedzą, że Bóg , Jezus i Maryją je kochają, że pomagają, że wybaczają.
I oto przedwczoraj moja młodsza królewna wysiadając z samochodu, mówi do mnie tak: ale Ty wiesz mama, że Jezus pomaga zawsze, jak się Go tylko poprosi?
Bo wiesz, człowiek musi sam na siebie uważać, ale Jezus zawsze mu pomaga, żeby mu się jakaś krzywda nie stała - tylko Go trzeba o to ładnie poprosić. Pamiętaj, pani Jasia nam mówiła ( to pani od religii w przedszkolu).
Ok, skoro Pani Jasia tak mówiła, tak musi być.
O drugiej królewnie, a właściwie o zaskoczeniu jej wypowiedzią chciałam napisać, ale chyba byłoby to nieładnie z mojej strony, bo to sprawa bardziej intymna.
I oto przedwczoraj moja młodsza królewna wysiadając z samochodu, mówi do mnie tak: ale Ty wiesz mama, że Jezus pomaga zawsze, jak się Go tylko poprosi?
Bo wiesz, człowiek musi sam na siebie uważać, ale Jezus zawsze mu pomaga, żeby mu się jakaś krzywda nie stała - tylko Go trzeba o to ładnie poprosić. Pamiętaj, pani Jasia nam mówiła ( to pani od religii w przedszkolu).
Ok, skoro Pani Jasia tak mówiła, tak musi być.
O drugiej królewnie, a właściwie o zaskoczeniu jej wypowiedzią chciałam napisać, ale chyba byłoby to nieładnie z mojej strony, bo to sprawa bardziej intymna.
Napiszę tylko, że moja siedmiolatka zaskoczyła mnie wielką wrażliwością - choć wiedziałam, że wrażliwa, nie przypuszczałam, że tak świetnie sobie radzi z emocjami.
Bez obaw, obserwuję na bieżąco, nie traktuję jej jako osobę dorosłą, nie zostawię samej sobie, po prostu chcę powiedzieć, że poczułam się zaskoczona z jednej strony, a z drugiej strony spokojniejsza o jej emocje i o nią.
A na koniec, żeby nie było tak różowo, zakskoczyły mnie gigantyczną kłótnią o...no własnie o co? Łącznie z biciem i kopaniem.
Samo życie.
Bez obaw, obserwuję na bieżąco, nie traktuję jej jako osobę dorosłą, nie zostawię samej sobie, po prostu chcę powiedzieć, że poczułam się zaskoczona z jednej strony, a z drugiej strony spokojniejsza o jej emocje i o nią.
A na koniec, żeby nie było tak różowo, zakskoczyły mnie gigantyczną kłótnią o...no własnie o co? Łącznie z biciem i kopaniem.
Samo życie.
Komentarze
Prześlij komentarz