Julius Schnorr von Carolsfeld, fragment obrazu „Wesele w Kanie” |
Meriam Jahia Ibrahim Iszag wyszła na wolność!
Co będzie dalej, pewnie już się nie dowiemy.
Być może będzie musiała z rodziną wyjechać z rodzinnego Sudanu, bo wątpię, żeby pozostawionono ją w spokoju, miejmy jednak nadzieję i módlmy się o to, żeby mogła żyć spokojnie i szczęśliwie, gdziekolwiek zdecydują z mężem żyć.
************************************************************************
Dzisiaj miało być zupełnie o czymś innym, a mianowicie o cudzie w Kanie Galilejskiej, ale o MIrima musiałam napisać.
Tak, tak, wiem, że się powtarzam,bo już przecież o tym pisałam tutaj na blogu.
A jednak jest czasem tak, że w jednej książce, w jednym zdaniu, w jednym człowieku odnajdujemy wraz z upływającym czasem coś, czego wcześniej nie widzieliśmy.
Ja poczyniłam takie "odkrycie" ostatniej niedzieli.
W sumie to nawet nie wiem czy to dziwne czy nie dziwne, że dotąd nie dostrzegłam pewnej podstawowej prawdy w tej historii z Kany.
Zacytuję tu fragment:
"1 Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa.2 Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. 3 A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». 4 Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?»5 Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie»..."
Moje "odkrycie" dotyczy 3 zdania: A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina».
Nikt Ją o nic nie prosił. Młodzi nie przyszli się poskarżyć.
Sama zauważyła brak wina, który mógł stać się ich przekleństwem.
Podobno gdyby goście się dowiedzieli, młodzi byliby napiętnowani na długo, może nawet do końca swoich dni.
Maryja zauważyła co się dzieje i zwróciła się do Jezusa. Sama, z własnej inicjatywy.
Bardzo mnie to zdanie poruszyło.
Poczułam się nagle całkowicie bezpiecznie.
Ze wszystkimi swoimi kłopotami i problemami, smutkami prawdziwymi i wydumanymi, ze wszystkim, co stanowi moje życie.
Ona widzi, Ona się za mną wstawi.
Za mną, za Tobą, za każdym z nas. A Jezus Jej nie odmówi.
Jakie to cudowne.
Mam tyle lat i wciąż tak mało wiem.
Sama nie wiem czy to smutne, że tak jest czy to piękne, że nareszcie odkrywam i odnajduję to, co najważniejsze.
Chyba raczej skłaniam się ku tej drugiej opcji.
Dobrze, że zdążyłam, prawda?
Tyle razy słyszałam ten fragment ale nigdy takiej interpretacji. I dzięki Tobie rozumiem też znaczenie słów: do Jezusa przez Maryję!
OdpowiedzUsuńSuper, jest nas więcej
Usuń