foto: http://www.twojewiadomosci.com.pl/ |
Wystarczy, że będzie "normalny" czyli po prostu będzie robił swoje.
Bez incydentów, z jako takim zaangażowaniem w sprawy parafii, polubią go dzieci, będzie życzliwy dla staruszek i wygłosi kilka poruszających serca kazań.
To takie można by powiedzieć minimum, z którym i tak wielu księży miewa problemy.
Kiedy jednak je spełnią, ludzie naprawdę są szczęśliwi i kochają ich.
Bo chociaż mówi się, że czy ksiądz taki czy inny, to nie ma znaczenia, bo Bóg wszędzie taki sam, to tak naprawdę ksiądz jako pośrednik między Bogiem i człowiekiem, jako przewodnik jest postacią bardzo istotną w życiu 99% tych, którzy należą, bądź już nie, do Kościoła.
Zdarzają się przypadki ludzi i jest ich niemało, którzy z powodu księdza, z powodu tego co powiedział lub zrobił przestają przychodzić do kościoła.
Jakkolwiek może to między innymi świadczyć o słabej wierze, to skoro jak wiadomo wiara to łaska , w czambuł potępić nikogo nie można. Gdyby spotkali księdza z powołaniem i misją, pewnie by w tym kościele pozostali, może nawet rozwinęliby skrzydła wiary?
Co to jednak znaczy spotkać Księdza z powołaniem z misją, z pasją w sercu pewnie wielu z nas już wie.
To prawdziwi szczęśliwcy.
Wielu jednak pewnie nie spotkało kogoś takiego.
Dlatego pora, jeśli jeszcze go nie znacie, poznać księdza Jana Kaczkowskiego.
Zapewniam, że nawet takie wirtualne spotkanie ma swoją moc.
Ja po przeczytaniu wywiadu z nim jestem pod niesamowitym wrażeniem i jestem wdzięczna za to, że mogłam go spotkać choćby w taki sposób.
Myślę, że po spotkaniu takiego Człowieka nie można pozostać obojętnym.
Ja od dziś gorąco modlę się o to, żeby wszystko, co sobie zamierzył zdążył zrealizować i o pełne wyzdrowienie dla niego, bo chociaż nie znamy planów Boga wobec niego i wobec nas, to tak po ludzku po prostu chciałoby się, żeby on tu był jak najdłużej.
Bo dla Boga nie ma przecież nic niemożliwego.
"...To, że jesteśmy przyzwoici, to tylko wychodzenie na zero. W dzisiejszych czasach to bardzo dużo, ale czy to wystarczy? Czy od katolików nie wymaga się czegoś więcej niż przyzwoitość? Czy nie znacie przyzwoitych ludzi niewierzących? Ja znam, mnóstwo, nawet w moim domu. Często są o wiele bardziej przyzwoici niż my katolicy, którzy bywamy obłudni. My powinniśmy być przyzwoici z wektorem ku górze. Co ja mogę z siebie dać więcej? Jak ma się dzieci, to że się je kocha i nie katuje, to nie jest żadna zasługa albo że nie zdradza się męża. Wykonywanie obowiązków nie jest żadną zasługą. Każdy z nas powinien się zastanowić, co może dać z siebie ponad przeciętność w ramach wielkoduszności...."
Komentarze
Prześlij komentarz