Przejdź do głównej zawartości

Czego się dopatrzyłam w Zwiastowaniu

foto: ddouk

W święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny byłam w kościele i przyznam się, że nie byłam za bardzo skupiona, bo moja młodsza córka zadawała mi co chwilę jakieś nie cierpiące zwłoki pytanie. Starałam się jak mogłam powstrzymać jej ciekawość obiecując odpowiedź po mszy, ale nie na wiele się to zdawało.
I tak jednym uchem słuchałam księdza, drugim wyławiałam wypowiadane teatralnym szeptem: mamo, a dlaczego... I w tych okolicznościach doznałam olśnienia.
Nawet jeśli olśnienie to słowo trochę za duże do określenia mojego stanu w tamtym  momencie, to ja naprawdę poczułam się, jakbym nagle odkryła Amerykę.
Bo pomyślałam sobie: a co by było, gdyby Maryja powiedziała nie?

Jak wyglądałby wtedy świat? Czy Bóg próbowałby gdzie indziej, poszukałby innej kobiety?
Skoro Maryja nie miała grzechu pierworodnego, a każda inna kobieta go miała, to znaczy, że Bóg nie spodziewał się odmowy i nie przygotował żadnej innej kandydatki.
A jednak zapytał Ją o zgodę, uszanował Jej wolną wolą.
Mogła więc odpowiedzieć NIE. Mogła, ale odpowiedziała TAK.
Wniosek nasuwa się sam. Maryja nas uratowała. To dzięki Niej Jezus przyszedł na świat i mógł wypełnić Boży plan. To dzięki pośrednio dzięki Maryji jesteśmy zbawieni.

Drugi element tego mojego olśnienia, wynikający z tego, co wcześniej, dotyczy naszej wolnej woli.
Z jednej strony można wpaść w panikę. Od początku świata jego istnienie i kondycja zależą od jakiegoś człowieka. Przecież gdyby nie Adam i Ewa moglibyśmy prawdopodobnie żyć w raju. Prawdopodobnie, bo nie wiadomo jakie inne wyzwania w przypadku, gdyby pierwsi rodzice nie ulegli pokusie, postawiłby przed człowiekiem Bóg.
Przecież gdyby Maryja odmówiła Bogu, mogliśmy być zgubieni.

Z drugiej strony można na tę sprawę, sprawę wolnej woli spojrzeć inaczej.
Bóg traktuje nas poważnie dając nam wolny wybór. Nie chce zrobić z nas niewolników. Po to dał nam sumienie, żebyśmy mogli się nim kierować i decydować o sobie, A czasem, jak w przypadku Adama i Ewy i Maryji i wielu innych, naszych codziennych spraw, także o innych.
To nie z powodu widzi mi się Boga świat wisi na włosku, to z powodu naszej głupoty i złego wykorzystania daru danego od Niego, świat wygląda tak, nie inaczej.
To z powodu zatrzaśnięcia sumienia dorosłych na świecie jest takie mnóstwo cierpiących dzieci.

Pytanie, które zadaje sobie wielu, także wielu z nas chrześcijan czy w związku z tym Bóg zrobi coś, żeby te niewiarygodne często i niegodne człowieka cierpienia zakończyć? Skoro my nie potrafimy, nie chcemy, nie mamy możliwości?
Kto wie?
A może jeszcze spróbujmy, skoro jeszcze możemy wybrać.


Możemy powiedzieć: co ja mogę? Pozostaje mi tylko modlitwa. Tylko?
Przecież modlitwa ma moc. A kiedy będziemy modlić się we dwóch, trzech, dwudziestu...? To, jak zbieranie grosików w akcji Góra Grosza, zbierają się miliony i można je już konkretnie wykorzystać.
Niech więc moc będzie z nami. I cieszmy się każdego dnia z wolności, jaką daje nam Bóg.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Święta to trudny czas?

fot: plrang Święta już tuż tuż. Przygotowania trwają. Dla jednych to będą przygotowania duszy i serca w pierwszej kolejności, dla innych wysprzątanie domu na błysk, zrobienie zakupów i prezentów w "świątecznej atmosferze" centrów handlowych. Uff, jak ja tego nie lubię, dobrze, że istnieje Internet i możliwość robienia w nim zakupów:-) Każdy przygotowuje się do świąt na swój sposób i sam najlepiej wie, jak powinien to robić. Ja dzisiaj chciałam napisać o czymś innym.

Kościół - dom Boga

fot. Odan Jaeger Dzisiaj chciałabym się trochę wytłumaczyć ze słów, które napisałam kilka postów wcześniej: Jak mam bronić tego, w co wierzę i kocham, kiedy Oni robią coś takiego? Myślałam o tych słowach kilkakrotnie, wiele raz od czasu opublikowania tego posta. Wiem, co chciałam powiedzieć, a jednocześnie obawiam się, że wiem, jak mogłam zostać odebrana. I bardzo mi zależy na tym, aby moje słowa nie zostały opacznie zrozumiane. Dlatego dziś napiszę - kocham Boga, kocham Kościół, bo jest dziełem Boga i jest wspólnotą nas, wszystkich wierzących. Nie zamierzam z niego wystąpić, ale... Jednocześnie nie mogę zamknąć oczu na zło, jakie się w jego łonie szerzy, nie mogę zamknąć oczu na krzywdę dzieci, nie mogę zamknąć oczu i uszu na kłamstwo i fałsz. Jako osoba wierząca i praktykująca nie zgadzam się na to, tego wszystkiego nie powinno być. Tego nie można usprawiedliwić w żaden sposób. To powinno być napiętnowane, osądzone i wyplenione.

Katoliku, jak tam Twoja wiara?

foto: Maja Petric Twoja wiara katoliku to nie jest kwestia tegoczy Bóg jest, bo Ty, ja, zdecydowana większość ludzkości wierzy, jest przekonana co do tego, że Bóg istnieje. Różnie Go nazywają, różnie interpretują, ale wierzą w to, że jest jakiś Bóg. Bóg pod różnymi postaciami, różnie nazywany, dał początek wszystkim państwowościom na świecie. To wiara taka czy inna gromadziła ludzi, wiązała w społeczności, tworzyła prawa i obowiązki.